środa, 24 kwietnia 2013

part 3. Native Collection

W końcu się zmotywowałam i zrobiłam generalny porządek na komputerze, bo gubiłam się już pod toną grafik, zdjęć i wszelakich innych śmieci. Poza tym wypadałoby zacząć ogarniać jakieś portfolio, coby było z czym do ludzi iść i prosić o pracę :) Kolejny post pewnie będzie krwawy, bo wrzucę jakieś zdjęcia z zajęć.

Przypadkiem znalazłam projekty, które wysyłałam na jakiś konkurs i pomimo, że nie umiem zbyt dobrze rysować, a rysunki zupełnie nie oddają mojego pomysłu postanowiłam opublikować. Głównie chodziło o printy na legginsach, góra to czysta improwizorka robiona na szybko, bo oczywiście robiona w dniu deadline'u :]






środa, 3 kwietnia 2013

part 2. miało być pięknie, a wyszło jak zawsze

... i bynajmniej nie chodzi mi tu o cudowną pogodę za oknem :)

Kolejnym postem miał być tutorial jak za groszowe pieniądze uszyć spódnicę z kolekcji Rihanny. Stwierdziłam, że skoro mam kawałek czarnego materiału to czemu nie (w zamierzeniu miałam wykorzystać go na bardziej skomplikowaną rzecz). Cudownie, akurat mam wolną godzinkę więc biorę się do pracy! - pomyślałam naiwnie. Czar prysł, kiedy zmierzyłam owy kawałek materiału i w żadnym wypadku nie dało się z niego osiągnąć wymiaru 100x100 :] Zatem kiedy będzie mnie stać na większy kawałek czarnej dzianiny napewno się za to wezmę... w mojej obecnej sytuacji materialnej nie jestem w  stanie pozwolić sobie chociażby na guzik.

No dobrze. Może trochę przesadzam.

W międzyczasie powstało etui na Kindle'a, którego dotychczasowym domem była nieestetyczna koperta bąbelkowa...
Generalnie strasznie nie lubiłam filcu, praca z nim też nie okazała się jakaś przyjemna, więc to zapewne ostatnia lub przedostatnia (został mi jeszcze kawałek) rzecz jaką z tej materii wykonałam.
 Arkusz filcu + farbka. Bo po co kupować drugi kawałek filcu w innym kolorze...






Jedyna modyfikacja jaka nastąpiła - to ten mały trójkąt jest aktualnie czarny :)

Zastanawiam się też czy by nie wrzucić moich kostiumów halloweenowych z poprzednich lat. Nie chcę się przechwalać, ale całkiem nieźle mi wyszły (a bardzo rzadko jestem z czegoś zadowolona). Problem w tym, że zdjęcia są raczej kiepskiej jakości robione na imprezach. Pomyślimy...